Źródła dzisiejszej niemieckiej potęgi gospodarczej to infrastruktura i technologie z czasów Wehrwirtschaft, czyli gospodarki wojennej, opartej na grabieży mienia i wyzysku ludności z państw podbitych przez Niemcy w czasie II wojny światowej.
Jak szacują historycy IPN, około 90 proc. niemieckich firm odnosiło korzyści z niewolniczej pracy jeńców wojennych, więźniów obozów i różnego rodzaju przymusowych robotników. Część z tych firm wyrosła na wielkie światowe koncerny, które są w stanie – podobnie zresztą jak i państwo niemieckie – wypłacić należne Polsce reparacje, ale nie ma ku temu woli politycznej.
Z niewolniczej i przymusowej pracy więźniów obozów koncentracyjnych i zagłady – jeńców wojennych – korzystało w okresie istnienia III Rzeszy 90 proc. ówczesnych niemieckich firm. Największe z nich to: Continental, BMW, Mercedes-Benz, Volkswagen, Siemens, Bayer, Agfa, Dr. Oetker, Hugo Boss, Allianz, Deutsche Reichsbahn, Lufthansa, Deutsche Bank, koncern IG Farben. Na niemiecką gospodarkę pracowało przymusowo łącznie14 mln ludzi, w tym 3,2 mln Polaków. Do tego dochodziły masowe grabieże – zgodnie z szacunkami niemieckiego historyka Götza Aly’ego, zagrabione przez Niemców zasoby miałyby dzisiaj wartość co najmniej 2 bln euro.
„Pojęcie Lebensraum w celu zdobycia przestrzeni życiowej implikuje to, co się stało później, czyli Holokaust narodu żydowskiego i wyniszczenie narodu polskiego, natomiast zdobycie dominującej pozycji gospodarczej implikuje grabież, którą Niemcy prowadzili w całej Europie” – mówił dr hab. Tomasz Panfil podczas otwarcia wystawy „Gospodarka III Rzeszy”, ukazującej źródła dzisiejszej niemieckiej potęgi gospodarczej: infrastrukturę i technologie z czasów Wehrwirtschaft. „Bardzo często w historiografii mówi się, że naziści to armia i partia, że gospodarka jest po prostu niemiecka. Tymczasem to nie jest prawda. Gospodarka niemiecka jest takim samym narzędziem realizacji ludobójczych planów Hitlera i NSDAP, jak inne instytucje państwa niemieckiego, jak Wermacht, jak SS” – dodał. Przypomniał jednocześnie, iż „Niemcy grabili wszystko: od łyżeczek do kawy po dzieci”.
„Porozumienie zawarte pomiędzy Armią Krajową a gen. von dem Bachem zawierało punkt mówiący, że armia niemiecka i państwo niemieckie przejmuje pełną odpowiedzialność za mienie pozostawione przez warszawiaków” – przypomniał dr hab. Panfil. Jak wyglądała ta odpowiedzialność? „Ta liczba też tu pada i niewykluczone, że jest nawet zaniżona: 46 tysięcy wagonów kolejowych wszystkiego, co dało się ukraść z Warszawy, wyjechało z Warszawy do Niemiec. Grabili wszyscy i wszystko” – zauważył.
„Dawniej wysoko postawieni funkcjonariusze reżimu stają się prominentnymi biznesmenami, czy politykami nowych, demokratycznych Niemiec. Nie ma zerwania, jest ciągłość – jest ciągłość prawna, jest ciągłość ludzka, jest ciągłość materiałowa” – wskazywał historyk. „Coś, co zaczyna się jako biznes z dziedziny przemysłu ciężkiego, spożywczego, kończy się jako biznes paserski, czyli budujący dalsze powodzenie na tym, co zostało ukradzione Żydom, Polakom, Belgom, Norwegom, Czechom, Grekom, Holendrom, Francuzom” – konkludował.
Wprawdzie po wojnie gospodarka niemiecka przeżywała intensywny rozwój także dzięki pieniądzom z amerykańskich funduszy inwestycyjnych zwanym Planem Marshalla, jednak historycy IPN nie mają wątpliwości, że fundamentem niemieckiego cudu gospodarczego były infrastruktura i technologie z czasów Wehrwirtschaft. „W pierwszych latach wojny dochody z grabieży i bezwzględnej eksploatacji terytoriów podbitych przez Niemców w wyniku błyskawicznych kampanii przewyższały koszty działań wojennych. Jednak na przełomie 1942 i 1943 r, po potężnych stratach poniesionych w walkach ze Związkiem Sowieckim i w Afryce Północnej, Niemcy zostały zmuszone do zwiększenia wysiłku” – wskazuje IPN, dodając iż ogółem w Wermachcie i SS służyło około 17 mln ludzi. „Kto zatem pracował, gdy Niemcy walczyli?” – pytają retorycznie eksperci.
Co z praworządnością?
„Przemoc można starać się usprawiedliwić, ale nigdy nie będzie ona prawomocna. Można powiedzieć więcej: zło, okrucieństwo, rabunek, przymusową pracę można zamykać słowami dyplomatycznymi, można starać się ją zaczarować mową o praworządności, o wolności, ale bez realnego, rzeczywistego, ekonomicznego, finansowego zadośćuczynienia ona nigdy nie pozwoli nam zbudować lepszego świata, lepszej wspólnej Europy, bez wojny i w oparciu o wyciągnięcie konkretnych konsekwencji wobec tych, którzy niszczyli i podpalali Europę i świat” – mówił prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki. Wskazywał jednocześnie, iż dług sprawców II wojny światowej, czyli Niemców, do tej pory nie został spłacony, a niemiecki kapitał był budowany w obozach koncentracyjnych i miejscach kaźni.
„Czy możemy przejść obojętnie wobec faktu, że 90 proc. niemieckich firm w czasie II wojny światowej budowało swój potencjał w sojuszu z niemieckimi narodowymi socjalistami? Czy jest nam rzeczywiście obojętne, że Deutsche Reichsbahn po skonfiskowaniu polskiego taboru kolejowego dowoziło nim ofiary polskie i żydowskie do niemieckich obozów koncentracyjnych i tym samym taborem wywoziło polskie, skradzione dzieci w liczbie 200 tysięcy?” – pytał. „Czy jest nam obojętne to, że firma Siemens zbudowała swój kapitał i swój potencjał, który jest obecny także w XXI wieku na elektrycznych systemach regulujących komory gazowe? Czy godzimy się z tym, że Deutsche Bank obracał złotem zabranym ofiarom holokaustu, ofiarom polskim i ofiarom żydowskim? Ten sam Deutsche Bank inwestował w rozwój niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz – mówił, zauważając, iż wiele niemieckich firm zbudowało swój kapitał na cierpieniu, na śmierci, na pracy przymusowej. Prezes IPN nazwał wystawę „wielkim znakiem zapytania postawionym w stolicy Polski, w środku Europy”.
„Czy bez zadośćuczynienia za zło i cierpienie w czasie II wojny światowej uda nam się zbudować praworządną, pełną sojuszniczych zobowiązań i pięknych słów Europę wartości? – zastanawiał się dr Nawrocki. „Wierzę, że nasi sojusznicy w NATO, nasi partnerzy w Unii Europejskiej, czyli Niemcy zrozumieją, że bez realnego i rzeczywistego zadośćuczynienia, bez wojennych reparacji, na które, jak widzimy po tej wystawie, są środki finansowe, nie uda się zbudować lepszego świata i lepszej Europy” – zauważał szef IPN.
Wystawa Biura Edukacji Narodowej IPN jest prezentowana przed Domem Polonii w Warszawie od 12 stycznia do 1 lutego 2023 r. Została przygotowana w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej.
Anna Wiejak