„Odrzucamy próby wypaczania historii i oczerniania nazwisk poważnych uczonych. Ideologicznie napędzane ataki na prof. Engelking są w rzeczywistości atakami na wszystkich o otwartych umysłach, którzy szukają wyjaśnienia, w jaki sposób mogło w ogóle dojść do Holokaustu, aby zbadać bolesne aspekty historii ludzkości w możliwie wyważony sposób” – napisał stojący na czele Instytutu Yad Vashem prof. Dan Michman, cytowany przez liczne media w Polsce. Czyżby nie wiedział, w jaki sposób mogło dojść do Holokaustu? Może zapytałby o to Niemców?
Jeśli chodzi o próby wypaczania historii, to mamy z nimi do czynienia od lat w postaci starań pewnych środowisk – o zgrozo również żydowskich – aby przerzucić odpowiedzialność za Szoah z Niemców na Polaków. Służyć temu mają różne narzędzia manipulacji: od projekcji winy, przez rozmywanie odpowiedzialności, aż po ordynarne kłamstwa o rzekomej winie Polaków. I nie ma to nic wspólnego z warsztatem historyka, czy z naukową debatą, bo w sposób naukowy można rozprawiać o faktach, a nie o pomówieniach. Fakty natomiast są takie, że Polacy jako jedyni w Europie z narażeniem życia swojego, swoich rodzin i sąsiadów ratowali Żydów przed niemieckimi oprawcami. Tak. Oprawcami byli Niemcy, a nie żadni legendarni naziści. Brutalni, bezlitośni, rasistowscy Niemcy, którzy taki sam los jak Żydom, chcieli zgotować Polakom. Kiedy zatem wybuchło powstanie w Warszawskim Getcie Polacy starali się pomóc w miarę swoich możliwości, nader skromnych, gdyż znajdowali się w okupowanym kraju. Po ludzku współczuli mordowanym Żydom i ratowali ich jak mogli: ukrywali, dostarczali żywność, broń, współpracowali z powstańcami. Wiedzieli, że po Żydach przyjdzie kolej na nich. Warszawa była miejscem szczególnym, bo tu właśnie działała Rada Pomocy Żydom „Żegota”, więc na jakiej podstawie prof. Barbara Engelking twierdzi, że „Polacy zawiedli”? I na jakiej podstawie wspiera ją w tym prof. Dan Michman?
W pomoc Żydom zaangażowany był również Kościół katolicki w Polsce – pomagali księża począwszy od wikariuszów, przez proboszczów, a na hierarchach skończywszy. Pomagali chłopi i mieszkańcy miast, starzy i młodzi. Instytut Pamięci Narodowej zgromadził obszerny materiał źródłowy odnośnie do polskiej pomocy mordowanym przez Niemców Żydom, ale o nim niektórzy „badacze” Holokaustu milczą jak zaklęci. Owszem, zdarzali się szmalcownicy, ale za ten proceder Polacy karali swoich rodaków śmiercią. Stanowił on zresztą niewielki margines, więc przez jego pryzmat zwyczajnie nie sposób patrzeć na cały naród. Zresztą jak już jesteśmy przy takich skrajnych przypadkach, to warto wspomnieć o tym, o czym środowiska żydowskie zapewne chciałyby zapomnieć, a mianowicie, że część Żydów brała udział w mordowaniu i prześladowaniu swoich pobratymców, w tym przede wszystkim Żydowska Służba Porządkowa. Były to podległe częściowo Judenratom, kolaborujące z nazistowskimi Niemcami żydowskie jednostki policyjne wewnątrz gett, obozów pracy oraz obozów koncentracyjnych, które wsławiły się brutalnością, co i tak w wielu przypadkach nie uchroniło ich członków przed śmiercią z rąk Niemców. Mimo znajomości tych faktów żadnemu polskiemu historykowi nawet przez myśl nie przeszło, aby przez pryzmat tychże osób patrzeć na całą Zagładę, gdyż byłoby to wypaczenie rzeczywistości historycznej. Podobnych skrupułów nie ma jednak najwyraźniej część tych „historyków”, którzy wyolbrzymiają winy Polaków, grzechami kilku odszczepieńców obarczając cały naród. Po prostu wstyd.
Warto podkreślić jeszcze jedno. Nie było żadnych ideologicznie napędzanych ataków na prof. Barbarę Engelking. Były jedynie uzasadnione reakcje oburzenia na przedstawiany przez nią fałszywy, wypaczony do granic możliwości obraz Holokaustu. Apel prof. Michmana o wyważoną dyskusję powinien być zatem kierowany do prof. Engelking, a nie jej krytyków. Jeżeli zaś chodzi o kwestię, jak mogło dojść do Holokaustu, to niech szef Yad Vashem pyta w Berlinie – tam znajdzie wszystkie odpowiedzi. Może przy okazji uda mu się nakłonić Niemców aby wypłacili odszkodowania również tym żydowskim ofiarom i ich rodzinom, które miały polskie pochodzenie, gdyż Polacy należnego im zadośćuczynienia nie otrzymali.
Anna Wiejak