„Zakaz pochówku jest sprzeczny z wszystkimi prawami międzynarodowymi” – zauważył ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Kustosz Pamięci Narodowej, kapelan środowisk kresowych podczas konferencji KAI poświęconej polsko-ukraińskiemu pojednaniu wskazując, że „Ukraina, jeżeli chce aspirować do Unii Europejskiej i do NATO, czemu ja się osobiście nie sprzeciwiam, to jest sprawa polityków, nie może nadal szantażować strony polskiej, że jak czegoś nie zrobicie, to my wam zakazujemy”. „To jest barbarzyństwo” – podsumował, odnosząc się do stanowiska strony ukraińskiej zakazującego ekshumacji ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski odczytał list rodzin ofiar, który podpisało około 30 organizacji zrzeszającej ofiary ludobójców i ich rodziny. List zaczyna się od cytatu, który jest hasłem rodzin od przynajmniej 20 lat: „Nie o zemstę, lecz o pamięć i prawdę i godne pochówki wołają ofiary ludobójstwa”.
Wskazywał, że nawiązanie do listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku jest w obecnej sytuacji polsko-ukraińskich relacji zupełnie nierealne. „Przy zakazie pochówku ofiar i gloryfikacji zbrodniarzy trudno mówić, że my przebaczamy i prosimy o przebaczenie, bo w imię czego by takie słowa mogły paść” – mówił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
„Po drugie, zakaz pochówku jest sprzeczny z wszystkimi prawami międzynarodowymi” – zauważył wskazując, że „Ukraina, jeżeli chce aspirować do Unii Europejskiej i do NATO, czemu ja się osobiście nie sprzeciwiam, to jest sprawa polityków, nie może nadal szantażować strony polskiej, że jak czegoś nie zrobicie, to my wam zakazujemy”. „To jest barbarzyństwo” – podsumował. „I choćby ostatnie wypowiedzi szefa IPN w Kijowie pokazują, że jesteśmy temu szantażowi poddani” – dodał.
Ks. Isakowicz-Zaleski zauważył, że wymiera pokolenie świadków. „Być może właśnie o to chodzi stronie ukraińskiej, żeby wymarło pewne pokolenie, które i po stronie polskiej i ukraińskiej, które pamięta te rzeczy” – suponował podkreślając, że „przedłużanie tego w czasie i takie szantaże są niedobre”.
„Jest jeszcze trzecia sprawa, która się tu pojawia, to jest próba zrównania katów z ofiarami. Można rozciągnąć to wszystko, że to była wina polskich panów, szlachty, policjantów itd., tylko że 95 proc. ofiar to byli polscy chłopi, jak moi dziadkowie. Oni nie pełnili żadnych funkcji w państwie polskim. Co więcej, byli to księża, proboszczowie, wikarzy, wiejscy nauczyciele. Ci ludzie nie mieli żadnego wpływu na to, co się działo w okresie międzywojennym. Do wielu przyczyn ludobójstwa nie dodaje się, że nacjonalizm ukraiński prowadził zdecydowaną akcję terrorystyczną w okresie międzywojennym. Jesteśmy przecież w Warszawie i tutaj zamordowano ministra Pierackiego, zamordowano posła Tadeusza Hołówkę. Przerzucanie winy na państwo polskie II Rzeczpospolitej, że to była słuszna przyczyna wymordowania polskich chłopów, spalenia wsi moim zdaniem jest bardzo niewłaściwa. To samo jeżeli dotyczy dat. Pierwsze mordy na Polakach, nie licząc okresu międzywojennego, bo to były akty terrorystyczne, były we wrześniu 1939 roku, nie na Wołyniu, ale głównie w województwie tarnopolskim i lwowskim. Ostatni był rok 1946 i 1947, więc zamykanie tego do Wołynia i do roku 1943-45 daje rzeczywiście fałszywą liczbę ofiar” – mówił kapelan środowisk kresowych.
„Ostatnia sprawa to sprawiedliwi Ukraińcy. Niektórzy dorzucają Ukraińców, których zamordowali banderowcy do ofiar, które zginęły z rąk polskich. Oczywiście były akcje odwetowe, były zemsty, były lokalne działania, bo mord wywołuje reakcję, natomiast w żaden sposób nie można powiedzieć, że wszyscy Ukraińcy, którzy zginęli, byli ofiarami Armii Krajowej. To były bardzo często ofiary ludobójstwa” – wskazywał.
„Trzeba też pamiętać o tych Ukraińcach, którzy nie popierali UPA, którzy ratowali Polaków i bardzo często za to zostali zamordowani. Osobną sprawą są czystki w rodzinach, gdzie mąż, Ukrainiec dostawał polecenie, żeby zamordować swoją żonę, Polkę, albo syna, albo córkę w tych małżeństwach mieszanych” – przypomniał.
Ks. Isakowicz-Zaleski sprzeciwił się stosowaniu eufemizmów w odniesieniu do mordów dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu.
„Trzeba pisać prawdę. Było ludobójstwo. Nie naród ukraiński odpowiada cały za ludobójstwo, tylko część tego narodu, ten wrzód, który powstał, i że Polacy byli mordowani, i Żydzi byli mordowani, i Ormianie, i Czesi. To nie była więc tylko relacja polsko-ukraińska” – skonstatował.
„Mam nadzieję, że dalszy dialog, który tu jest odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki, będzie w przyszłości prowadzony z udziałem rodzin pomordowanych, także środowisk żydowskich, także tych Ukraińców, którzy zginęli z rąk UPA” – dodał.
Według różnych szacunków z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło łącznie od 100 do 200 tys. Polaków. Ukraina nadal blokuje możliwość ekshumacji ofiar i czci ich oprawców. Polska chce pojednania, ale pojednania opartego na prawdzie oraz zaprzestaniu oddawania hołdów ludobójcom.
Anna Wiejak