Jak wynika z sondażu IPSOS dla OKO.press, aż 75 proc. Niemców nie chce, aby ich kraj wypłacił Polsce reparacje za II wojnę światową. Statystyki te nie wzięły się znikąd, ale stanowią pokłosie braku świadomości współczesnych Niemców co do ciągłości państwowej i gospodarczej między III Rzeszą Niemiecką, a współczesnym państwem.
Przyczyn, dla których w Niemczech jest tak niska świadomość tego, kto odpowiada za wybuch II wojny światowej jest wiele. Niewątpliwie działa tu mechanizm wyparcia rzeczywistości i przejścia nad nią do porządku dziennego, co ułatwiają luki w edukacji historycznej. Stąd tak ważne, aby – prowadząc pracę u podstaw – uświadamiać Niemcom rozmiar zniszczeń, jakich dokonali oraz potrzebę wypłaty odszkodowań.
Z jednej strony w oficjalnych przemówieniach niemieckich polityków słychać słowa ekspiacji, z drugiej jednak nie idą za nimi żadne konkretne formy zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy i zło, a stanowisko Polski w tej sprawie jest zgodnie ignorowane w zasadzie przez wszystkie niemieckie ugrupowania polityczne. Dzieje się tak dlatego, że w Niemczech – trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć i nazwać po imieniu – nie ma społecznego poparcia dla wypłacania jakichkolwiek odszkodowań za dokonane zniszczenia. Wydaje się, że współcześni Niemcy niejako „wyhodowali” sobie pamięć o mitycznych „nazistach”, którzy rozpętali piekło, w którym zginęło również wielu Niemców. Powoduje to, że Niemcy czują się bardziej ofiarami II wojny światowej, niż jej sprawcami, co implikuje bardzo konkretne postawy społeczne wobec polskich roszczeń. Nie bez znaczenia jest fakt, iż po zakończeniu działań wojennych Polska dostała się pod panowanie Związku Sowieckiego, który z pomocą powolnych sobie władz w Warszawie, w zasadzie położył tamę wszystkim próbom dochodzenia sprawiedliwości. Niemieckie reparacje dla Polski nie były w interesie Moskwy, z kolei późniejsze próby ich uzyskania spotykały się z murem niezrozumienia ze strony niemieckiego partnera występującego z pozycji silniejszego. Można oczywiście zastanawiać się, czy w tym kontekście wyrażona przez Polskę zgoda na zjednoczenie Niemiec nie była taktycznym błędem? Jakie jeszcze błędy popełniliśmy? Historii nie da się cofnąć, da się jednak pracować nad budowaniem w Niemczech świadomości, że dziejową koniecznością dla samych Niemiec jest wypłacenie Polsce należnych jej reparacji, ponieważ tylko w ten sposób, a nie pustymi deklaracjami politycznymi, będą one w stanie definitywnie odciąć się od niechlubnej, nazistowskiej przeszłości.
Historycy wyliczyli, że wartość samych zrabowanych przez Niemcy w czasie II wojny światowej dóbr sięgałaby dzisiaj 2 bln euro. A jak policzyć to, co jest niepoliczalne, a mianowicie miliony ludzkich istnień, zgładzonych w bestialski sposób w imię budowania „przestrzeni życiowej” dla „aryjskiej rasy panów”? Jak policzyć krzywdę wywiezionych przez Niemców do Rzeszy 200 tys. polskich dzieci?
Jak wskazuje Instytut Pamięci Narodowej, u źródeł współczesnej potęgi gospodarczej Niemiec stoi niewolnicza praca 14 mln ludzi, w tym 3,2 mln Polaków – korzystało z niej około 90 proc wszystkich niemieckich firm. To są bardzo konkretne liczby, które odciskają piętno na wzajemnych relacjach. Aspiracje Niemiec do przewodniczenia Unii Europejskiej są aż nadto widoczne. Pytanie tylko, czy można powierzyć przewodnictwo krajowi, który nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za własne czyny?
Anna Wiejak