„Serce Europy bije dzisiaj mocniej w Warszawie i Kijowie niż w Berlinie i Paryżu” – mówił premier Mateusz Morawiecki podczas inauguracji rozpoczętego w Warszawie 13. Kongresu Polska Wielki Projekt. Jednocześnie wskazywał na Rosję jako zagrożenie nie tylko dla Polski, ale dla całego wolnego świata.
„Dziś na naszych oczach piszą się nowe zasady i nie możemy sobie pozwolić na to, aby mądrość i refleksja przyszły spóźnione. Nie możemy czekać na zmierzch. Dlaczego? Bo ten zmierzch to być może zmierzch Europy, zmierzch cywilizacji, którą znamy” – mówił szef polskiego rządu dodając, iż „na naszych oczach kończy się epoka postpolityki”. „Polityczność przypomniała o sobie przybierając potworne oblicze wojny. Świat podzielił się znowu na dwa bloki. Godność osoby ludzkiej, wolności indywidualnej i demokracja to wartości, którym hołdujemy w Europie. Współczesna Rosja jest ich zaprzeczeniem. Chociaż Zachodu i Wschodu nie dzieli już ani mur berliński, ani żelazna kurtyna, to różnice między tymi dwiema cywilizacjami stają się wyraźniejsze niż kiedykolwiek. Jestem przekonany, że stawką tej wojny jest nie tylko przetrwanie Ukrainy, ale również, a może nawet przede wszystkim przyszłość całego Zachodu, całego wolnego świata. Jedno jest pewne – wynik zadecyduje o końcu pewnej epoki. Czy będzie to koniec Putinowskiej Rosji, czy zmierzch cywilizacji zachodniej? Zależy to również od nas” – podkreślał Morawiecki.
Premier Polski zwrócił uwagę na to, że „Europa znalazła się w kryzysie” i to „do nas należy napisanie dalszego ciągu jej historii. Czy będzie to jej schyłek? Czy renesans?”.
Przyrównał Europę do potężnego drzewa, którego siła tkwi w korzeniach. „Unikatowa triada greckiej demokracji, rzymskiego prawa oraz chrześcijańskiej etyki stworzyła wynalazek, który służy nam do dziś – zachodnią cywilizację, cywilizację wolnego świata. Jest to nasze dziedzictwo, a jednocześnie najlepszy depozyt na przyszłość” – przekonywał.
„Czy jednak zrealizujemy jako wspólnota europejska ten niezwykły potencjał? Czy Europa stanie na deskach globalnego teatru?” – zastanawiał się. „Dziś jest dla Europy przede wszystkim jedno śmiertelne zagrożenie: zwycięstwo Rosji, które jest antytezą wszystkich wartości, które pielęgnujemy. Rosji, która nie chce rozwoju, tylko powrotu do ery imperialnego podboju. Nie chce nowych technologii, tylko starych kłamstw. Nie chce prywatności i bezpieczeństwa, tylko chce pełnej inwigilacji, policji myśli i prywatnych armii. Dlatego musimy pamiętać, że cała narracja o nowej Europie w nowym wieku ludzkości może szybko runąć w gruzach. Może stać się czczą opowiastką, zostać zmiażdżona pod naporem jednego z odwiecznych przekleństw ludzkości – imperializmu” – przestrzegał.
Premier Morawiecki nie ukrywał, iż „w krótkim czasie doprowadziliśmy do faktycznego obudzenia Europy, pogrążonej od dziesięcioleci w słodkiej drzemce”. Zwrócił przy tym uwagę, że „ci, którzy zagrażają Europie mogą być silni tylko jej słabością. Mogą roić imperialne sny tylko wtedy, gdy Europa śpi”.
„Rosja nie zaczęła kolejny raz budować swojego imperium wczoraj. Otrząsnąwszy się z upadku Związku Radzieckiego systematycznie parła coraz dalej” – zauważył. „Jeśli za sto lat w podręcznikach do historii powszechnej umieszczone będą słowa jakiegoś polskiego polityka, to będą to najpewniej słowa śp. Lecha Kaczyńskiego: 'Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może czas na mój kraj, na Polskę’. Zachód przespał budzenie się Rosji, nawet gdy ta zbierała siły nawet kosztem nędzy własnych obywateli, budowała armię, pacyfikowała Kaukaz, budziła demony nacjonalizmu, atakowała Gruzję i podporządkowywała sobie kolejne państwa, Zachód wciąż próbował naiwnej polityki resetów. Zachód wciąż żył niemądrą nadzieją na stabilizację stosunków. Gdy Rosja szykowała się już do rozbioru Ukrainy, wiele państw Zachodu wciąż sprzedawało jej broń. Dopiero gdy Ukraina stawiła heroiczny opór a państwa Europy Środkowo-Wschodniej na czele z Polską pospieszyły jej na ratunek, ciągnąc za sobą całe NATO, Zachód wreszcie stanął na przeciwko Rosji. Wreszcie zrozumiał, że tego starcia nie można przegrać” – przypomniał.
„Serce Europy bije dzisiaj mocniej w Warszawie i Kijowie niż w Berlinie i Paryżu” – podkreślał Mateusz Morawiecki wskazując, iż „przed nami otworzyła się historyczna szansa: Ukraina odzyska suwerenność, wolność, a Polska – bezpieczeństwo na swoich granicach, a Europa – stulecie pokoju, niezagrożona przez rosyjski imperializm”. „Trzeba postawić tamę rosyjskiemu imperializmowi. Równocześnie musimy zabiegać o to, by granice UE pokrywały się z geograficznymi granicami Europy” – apelował.
„Stawką tej wojny jest dla Polski zmiana geopolitycznej trajektorii, szansa jedna na setki lat, żeby wschód przesunąć na wschód, rozszerzyć Europę, zmienić geografię polityczną naszego kontynentu, skonstruować nową architekturę bezpieczeństwa, nakreślić nową mapę Europy, wolną od permanentnego zagrożenia ze strony Rosji, wciągnąć Ukrainę, a być może za jakiś czas Białoruś w orbitę europejskich struktur, ugruntować współpracę ze Stanami Zjednoczonymi, tak by świat atlantycki stał stabilnie na dwóch nogach, stać się osiowym państwem w UE w obszarze polityki bezpieczeństwa, transportu, energetyki, czy współpracy transregionalnej” – mówił szef polskiego rządu. Wyraził przy tym przekonanie, że „z tej wojny wyłoni się nowy porządek geopolityczny Europy”, jako że „rosyjska agresja stała się katalizatorem radykalnych zmian politycznych i gospodarczych”. „W tej wojnie stronami są dobro i zło” – podsumował. Zwrócił przy tym uwagę, że Rosja stanowi zagrożenie nie tylko dla Polski, ale i dla całego wolnego świata, a ratunkiem dla rosyjskiej duszy może być tylko porażka rosyjskiej tyranii.
„Troska o suwerenność naszej ojczyzny prowadzi do budowy struktur bezpieczeństwa Europy. Tylko Europa, w której narody będą mogły rozwijać się w pokoju i wolności będzie domem bezpiecznym. Tylko Europa silna, świadoma swojego dziedzictwa, wierna wartościom, które zbudowały jej świetność może przetrwać dzisiejszą dziejową zawieruchę” – mówił Morawiecki. „Budowa takiej Europy to wielkie zadanie nas wszystkich” – skonstatował.
AW