„Po 1945 roku państwo niemieckie zrobiło wszystko, aby niemieckich zbrodniarzy chronić przed odpowiedzialnością” – powiedział historyk, prof. Bogdan Musiał podczas organizowanej przez Instytut Pamięci Narodowej konferencji „Odpowiedzialność za działalność niemieckiego sądownictwa w okupowanej Polsce (1939-1945)”. Pozostali eksperci wskazywali, że winni mordów sądowych na Polakach nigdy nie zostali rozliczeni.
„Sam tę konferencję nazwałbym nieco inaczej. Powiedziałbym o braku odpowiedzialności za działalność niemieckiego sądownictwa w okupowanej Polsce, bo jak za moment zobaczymy z mojej krótkiej prezentacji, która jest wprowadzeniem do tej dyskusji, po roku 1945 niemiecki system sądownictwa w Republice Federalnej Niemiec wchodził często w fazę renazyfikacji, a nie denazyfikacji” – mówił w słowie wstępnym dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Przypomniał, że w okupowanej przez Niemców Polsce niemieckie sądy cywilne wydały 30 000 wyroków śmierci, w tym 15 000 zostało wydanych na ziemiach wcielonych do III Rzeszy. „Warto dodać, że w czasie I wojny światowej takich wyroków śmierci było tylko 291, co pokazuje ogromną skalę antypolonizmu, antyslawizmu rodzącego się w międzywojennym świecie” – stwierdził dla porównania.
„Za te wyroki na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy odpowiadało 1162 sędziów i prokuratorów, którzy pracowali w sądownictwie niemieckim na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy Niemieckiej. W czasie II wojny światowej zginęło, zaginęło lub zmarło przed zakończeniem wojny 76 z nich, a 482 podjęło pracę w sądownictwie Republiki Federalnej Niemiec. Ci, którzy nie podjęli tej pracy, nadal pobierali emerytury w Republice Federalnej Niemiec, bądź rozpoczynali nowe kariery jako elita prawna, elita polityczna, radcy prawni i mecenasi w RFN” – przypomniał dr Nawrocki.
„Przed sądami RFN toczyły się tylko 22 postępowania przeciwko sędziom i prokuratorom III Rzeszy Niemieckiej. Zwróćcie państwo uwagę na to, że nie zapadł żaden prawomocny wyrok skazujący sędziego ani prokuratora III Rzeszy w RFN. Z 9000 sędziów i prokuratorów zatrudnionych w 1953 w Republice Federalnej Niemiec aż 6000 czyli 2/3 spośród nich pracowało w sądownictwie III Rzeszy – dodał.
W podobnym tonie wypowiedział się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. „Przypominajmy: to byli niemieccy naziści. Przypominajmy też i głośno mówmy, że Polacy byli też ofiarami niemieckich nazistów. Nie było tak, jak niektórzy chcieliby rysować, że oto Niemcy – jeżeli już pojawia się to słowo – dopuszczali się tu straszliwych zbrodni, Holokaustu, a obok niczym w sielankowym świecie żyli Polacy, którzy wobec swoich żydowskich sąsiadów zachowywali się co najmniej obojętnie i nie rozwiązali problemu Holokaustu” – mówił. Podkreślał, że niemieccy naziści na przemysłową skalę, w sposób bardzo okrutny mordowali naród żydowski. „Okrucieństwo tej zbrodni było niesłychane, ale również z niezwykłym okrucieństwem, ludobójczo, wykorzystując machinę swojej władzy, mordowali Polaków i przeznaczali im ten sam los, co narodowi żydowskiemu, tylko inaczej rozciągali w czasie te swoje ludobójcze plany. O tym musimy głośno mówić” – zaznaczył szef polskiego resortu sprawiedliwości.
Zbigniew Ziobro mówił, że „naszym obowiązkiem jest tej prawdy bronić, nie ukrywać, pokazywać w pełnych konturach i przypominać też, że RFN, wbrew deklaracjom, sloganom i słowom, które słyszymy z ust polityków niemieckich, nie wywiązała się ze swojego elementarnego zobowiązania i zadania – wymierzenia sprawiedliwości tym, którzy tych zbrodni masowo się dopuszczali, strasznych, ludobójczych zbrodni również na Polakach”.
„RFN w sposób cyniczny, świadomy zrobiła wszystko, aby nikt z tych zbrodniarzy nie poniósł odpowiedzialności, aby ta odpowiedzialność się rozmyła. Naszym obowiązkiem jest te fakty przypominać” – skonstatował.
„Sądy niemieckie na ziemiach polskich zaczęły być instalowane jeszcze kiedy trwały walki Wojska Polskiego z Wermachtem, później także z Armią Czerwoną, a więc jeszcze we wrześniu 1939 roku. Stanowiły część aparatu okupacyjnego, aparatu administracji cywilnej wprowadzanej na ziemie polskie po wyparciu z danego obszaru Wojska Polskiego, polskiej administracji” – przypomniał dr Konrad Graczyk. Jako jeden z przykładów niemieckiego zbrodniczego sądownictwa wymienił działający na terenie obozu koncentracyjnego Auschwitz sąd doraźny Gestapo, przed którym rozprawy trwały mniej więcej dwie minuty, proces sądowy ograniczał się do odczytania danych personalnych podsądnego i orzeczenia wobec niego kary śmierci. „Wyrok był wykonywany nieopodal, przy murze. To jest jaskrawy przykład tego, że to z nazwy były sądy, ale sądy w znaczeniu formalnym” – zauważył historyk.
Paneliści podkreślali, że niemieckie sądy funkcjonujące na terytoriach okupowanych Polski i tych wcielonych do III Rzeszy nie miały nic wspólnego ze sprawiedliwością i wymiarem prawa. Dr Konrad Graczyk jako funkcje zbrodniczego prawa niemieckiego wyliczył: funkcję publicznego terroru, tzw. megarepresyjną, funkcję segregacyjną, legitymizacyjną, eliminacyjną, eksploatacyjną, ekspropriacyjną oraz eksterminacyjną. Eksperci zwrócili przy tym uwagę, że niemieckie sądy karały śmiercią za czyny, które nie były przestępstwami.
Prok. Bogusław Czerwiński zwrócił uwagę na propagandową przydatność owych „procesów”: „Polacy byli przedstawiani jako osoby skłonne do przestępstw, jako osoby niewykształcone, jako osoby zacofane, brudasy. To wszystko razem, w połączeniu z tymi wyrokami miało dawać określony obraz Polaka i to była taka dodatkowa funkcja propagandowa, funkcja eliminacyjna – eliminowanie z życia społecznego osób, które były postrzegane jako wrogowie Rzeszy”.
„Jest tu jeszcze jedna funkcja – funkcja germanizacyjna, ponieważ sądy niemieckie orzekały często w zakresie praw rodzicielskich tudzież w zakresie rozwiązywania małżeństw mieszanych pomiędzy Polakami i Niemcami. Ta funkcja germanizacyjna wyrażała się tym, że obraz Polaka, który był przedstawiany, powodował, że wiele osób 'niepewnych narodowościowo’ nie chciało być postrzegane jako Polacy” – dodał.
„Celem było zastraszenie, stworzenie psychozy strachu i ten system w trakcie okupacji się zaostrzał” – wskazywał prof. Musiał przypominając, iż „źródłem ówczesnego prawa był Adolf Hitler i jego ideologia narodowosocjalistyczna”. Z kolei prok. Bogusław Czerwiński podkreślał, że niemieckie zbrodnie sądowe nie zostały rozliczone, ponieważ winni nie zostali ukarani, a ofiary nie otrzymały zadośćuczynienia. Dodał, że ofiary tych mordów sądowych, poza pewnymi wyjątkami, do tej pory nie zostały zrehabilitowane.
„Po 1945 roku państwo niemieckie zrobiło wszystko, aby niemieckich zbrodniarzy chronić przed odpowiedzialnością” – potwierdził prof. Bogdan Musiał. „Celem Republiki Federalnej Niemiec od 1945 roku nie było ściganie, tylko ochrona zbrodniarzy” – ubolewał. Wskazywał przy tym, że „jeżeli chodzi o zbrodnie na Polakach, one zostały przez niemieckie sądy powojenne – państwa powojennego, demokratycznego – zostały wtórnie zalegalizowane. Czyli już nie ma mowy o zbrodniach nazistowskich, jeżeli państwo niemieckie w świetle państwa prawa wtórnie legalizuje te zbrodnie na Polakach – to już jest niemiecka zbrodnia. Te wyroki zapadały w latach 50., 60”.
Historyk podkreślał, że państwo niemieckie od początku chciało chronić zbrodniarzy. W jaki sposób im się to udawało? „Już przy powstaniu RFN powstała tzw. ustawa zasadnicza, do dzisiaj obowiązująca konstytucja. Tam zostały wprowadzone trzy artykuły, które miały za zadanie ich chronić. One na pierwszy rzut oka brzmią niewinnie. Art. 16, który mówi o zakazie ekstradycji niemieckich obywateli, Art. 102 czyli zniesienie kary śmierci, i Art. 20 ust. 1 wprowadzający zakaz działania prawa wstecz”.
Prof. Musiał zaznaczył, że w niemieckim prawie nie było karania zbrodni przeciwko ludzkości i po ustanowieniu nowego prawa sądy RFN uznały, że nie mają prawa ścigać zbrodniarzy, ponieważ prawo nie może działać wstecz. „Od 1949 roku wszystkie przestępstwa z okresu 1933-45 były ścigane według prawa niemieckiego, prawa karnego, które powstało w 1871 roku. I to było świadome” – zauważył. „Dlaczego zakaz ekstradycji? Ponieważ alianci uznali, że zbrodniarze będą skazywani tam, gdzie dokonali zbrodni. Jeżeli Warszawa została zniszczona, to zbrodniarze powinni być skazani w Polsce, ale Niemcy wprowadzili zakaz ekstradycji i zbrodniarzy nie można było ekstradować, ale nie można było skazać, bo nie było tego w niemieckim kodeksie karnym” – wyjaśniał. „Te artykuły funkcjonują do dzisiaj” – podkreślał.
„W Republice Federalnej Niemiec prowadzono 22 postępowania karne i prawomocnie nikt nie został skazany. Nieprawomocnie został skazany Hans Joachim Rehse, który brał udział w skazaniu ponad 230 osób na karę śmierci w Trybunale Ludowym razem z Rolandem Freislerem. Natomiast ten wyrok się nie ostał. On został uchylony i Rehse został uniewinniony” – wyliczał dr Konrad Graczyk. Zwrócił uwagę, że do skazań niemieckich prawników doszło w NRD, ale te procesy standardem były zbliżone do procesów okresu stalinowskiego w Polsce.
„Kiedy czytałem o tych sprawach, mnie to jako prawnika naprawdę poruszyło, że sądy Republiki Federalnej Niemiec w pełni zaakceptowały argumentację sądów nazistowskich. Powtarzano dokładnie te same argumenty, usprawiedliwiano najbardziej ohydne skazania powołując się dokładnie na te same opinie, które były wyrażane przez sądownictwo niemieckie. Te argumenty były żywcem wzięte z niemieckich sądów nazistowskich. To mnie osobiście zaszokowało. Może naiwny jestem, ale tego naprawdę się nie spodziewałem. To orzecznictwo III Rzeszy wprost przeniknęło do Republiki Federalnej Niemiec” – nie krył rozgoryczenia prok. Bogusław Czerwiński.
Paneliści próbowali jednocześnie szukać dróg, którymi ofiary i ich rodziny mogłyby dochodzić odszkodowań.
Anna Wiejak