„Uważamy, że konieczne jest dalsze wzmacnianie wschodniej flanki NATO” – mówił na Kongresie590 Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP podczas panelu poświęconego sprawom bezpieczeństwa. Jednocześnie zakreślił priorytety Polski na zbliżający się szczyt NATO w Wilnie.
„Te decyzje, które mają zapaść w Wilnie będą kluczowe nie tylko dla naszego regionu, ale i dla globalnego bezpieczeństwa, bo Rosyjska agresja na Ukrainę, wojna, którą wywołał Władimir Putin, to wojna nie tylko o terytoria, to wojna także o prymat prawa międzynarodowego, wojna o wartości, które konstytuują nasz świat” – mówił Marcin Przydacz. „My jako organizacja Paktu Północnoatlantyckiego musimy również dać twardy sygnał polityczny, aby bronić tego świata” – dodał.
Odnosząc się do polskich oczekiwań wobec szczytu NATO prezydencki sekretarz stanu stwierdził: „W pierwszej kolejności uważamy, że konieczne jest dalsze wzmacnianie wschodniej flanki NATO. My jako największe państwo wschodniej flanki NATO w oczywisty sposób bierzemy dużą część tej niestabilności na siebie, bronimy całości i stabilności rejonu euroatlantyckiego, w tym wymagamy także i wsparcia od naszych sojuszników. To się udało w dużej mierze od szczytu w Warszawie, od 2016 roku ta obecność sojusznicza w Polsce, w państwach bałtyckich rośnie. Będziemy się starali, żeby ta obecność, jeśli już nie w zakresie personelu, to w zakresie sprzętu była wzmacniana ciągle w perspektywie następnych kilku lat w ramach kontynuacji polityki obrony i odstraszania”.
Jako drugi priorytet wymienił kontynuację i wzmocnienie polityki obrony i odstraszania. „Trzeci priorytet to decyzja polityczna dotycząca także i wydatków na przemysł zbrojeniowy. O ile w Newport, w Warszawie potwierdziliśmy, że ten 2 proc. (PKB – red.) to jest cel, do którego powinniśmy wszyscy jako sojusznicy dążyć, Polska uważa, że aby móc z sukcesem odstraszać Rosję, musimy traktować 2 proc. jako podłogę, a nie jako sufit, jako bazę dla wszystkich, nie tylko dla państw wschodniej flanki NATO, ale dla innych państw dalej położonych na zachód” – powiedział Przydacz, jako kolejny priorytet wymieniając dalszą adaptację w zakresie natowskich systemów dowodzenia.
Kolejny z priorytetów odnosi się do Ukrainy. „Polska opowiada się już nie tylko za polityką otwartych drzwi, bo ta polityka otwartych drzwi od Bukaresztu jest powtarzana. Nie powinniśmy tylko koncentrować się na powtarzaniu tych samych słów. Są tutaj potrzebne konkretne kroki. Polska propozycja zresztą wybrzmiała także i w słowach pana premiera, to upgradowanie Komisji NATO-Ukraina do poziomu rady NATO-Ukraina, tak aby Ukraina, nie będąc jeszcze sojusznikiem, miała prawo do zwoływania Rady Północnoatlantyckiej w tej formule. To jest taka proteza artykułu 4. Ukraina będzie po prostu częścią tej dyskusji w momencie zagrożenia” – poinformował sekretarz stanu. „Innym bardzo ważnym priorytetem jest odejście od tego sformalizowanego procesu na rzecz decyzji politycznej dotyczącej rozszerzenia NATO. Tak jak w przypadku Finlandii i Szwecji, za których wejściem do NATO Polska się opowiadała, tak i w przypadku Ukrainy oczywistym jest, że to powinna być decyzja polityczna. Ukraina w momencie otwarcia się tego okienka geopolitycznego po prostu powinna zostać przyjęta na zasadzie decyzji politycznej, a nie wypełniania kolejnych zobowiązań z zakresu MAP (Membership Action Plan – red.)” – dodał.
Przydacz przypomniał jednocześnie, że „NATO jako organizacja nie jest częścią tego konfliktu, ani częścią tego konfliktu być nie chce”. „Ukrainę wspiera koalicja chętnych, do których Polska nie tylko sama się zapisała, ale namawiała jeszcze innych to tworzenia tego typu współpracy. Jest format z Rammstein, gdzie są ustalane pewne decyzje dotyczące wsparcia wojskowego” – zauważył.
„My akcelerujemy nasze działania jeśli chodzi i namawianie tych troszkę dalej oddalonych geograficznie partnerów do większego wsparcia wojskowego Ukrainy. Aby mogła obronić porządek światowy, aby mogła obronić swoją suwerenność po prostu potrzebuje wsparcia militarnego i wiele z tych inicjatyw zostało zapoczątkowanych głosem Polski” – mówił Przydacz. Jasno określił też, czego oczekuje od zagranicznych partnerów.
„Nie może być tak, że państwa wschodniej flanki NATO, które mają też swoje obowiązki wobec całej przestrzeni euroatlantyckiej w pierwszej kolejności miałyby oddawać swój sprzęt, a inni trochę 'jadąc na gapę’ mieliby uważać, że nie dotyczy ich ta sytuacja” – mówił wskazując, iż dzisiaj największym zagrożeniem jest Rosja. „Jeszcze raz przypomnę: tak zgodzili się wszyscy sojusznicy NATO na szczycie w Madrycie nazywając Rosję bezpośrednim zagrożeniem dla NATO, więc na całym NATO, na wszystkich jego członkach spoczywa obowiązek w jakimś sensie odpowiadania na tę sytuację” – stwierdził. „Do tego będziemy oczywiście zachęcać w ramach formatu z Rammstein” – zapowiedział Przydacz.
„Polska będzie wspierać Ukrainę, ale musi przede wszystkim myśleć o własnych zobowiązaniach w ramach NATO i własnym bezpieczeństwie. To dla nas, dla ośrodka prezydenckiego, jest oczywistym, najważniejszym problemem” – oświadczył.
Anna Wiejak