24 kwietnia, w Instytucie Pileckiego w Berlinie obyło się uroczyste otwarcie nowej wystawy o Rzezi Woli pt. „Das Massaker von Wola in Warschau, 05.08.1944. Ein unbestraftes Kriegsverbrechen”. Ekspozycja w języku niemieckim wyjaśnia między innymi, dlaczego sprawcy tej potwornej zbrodni na polskiej ludności nigdy nie zostali ukarani.
Wystawa była w różnych wersjach pokazywana wcześniej już m.in w Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Landesarchiv Schleswig-Holstein, gdzie spotkała się ze sporym zainteresowaniem medialnym. Do obecnej wersji ekspozycji dodano nagrania świadków oraz osobną planszę z grą 'Łowcy Cieni”, utrzymaną w konwencji Point&Click i w której grający wciela się w postać młodego adwokata/adwokatki, który/która w powojennych Niemczech domaga się sprawiedliwości i próbuje zebrać dowody winy Heinza Reinefartha, spotykając na swej drodze m.in. Fritza Bauera.
Wystawa „zawiera też dokumentację śledztwa: pokazuje, dlaczego nie udało się ukarać Reinefartha i że nie było to spowodowane brakiem dowodów lub zbyt skomplikowanymi procedurami prawnymi albo innymi obiektywnymi trudnościami” – powiedział Patryk Szostak, rzecznik Instytutu Pileckiego w Berlinie w rozmowie z PAP. „Wynikało to z braku woli politycznej i atmosfery w społeczeństwie oraz w niemieckim wymiarze sprawiedliwości w tamtym okresie” – dodał Szostak.
Hanna Radziejowska, dyrektor Instytutu Pileckiego w Berlinie, w rozmowie z „Deutsche Welle” podkreśliła, że Reinefarth nie był ścigany za zbrodnie ludobójstwa czy zbrodnie przeciwko ludzkości: „Cały czas ścigano go za morderstwo. A by udowodnić morderstwo, trzeba znaleźć pistolet, udowodnić, że strzelał i trzeba mieć świadka. To nie był ten rodzaj zbrodni” – tłumaczyła. „Dziś, z perspektywy rosyjskiej inwazji na Ukrainę, powinna to być przestroga, jak trudno jest skazać za tak oczywiste zbrodnie” – podkreśliła Radziejowska. „Polakom wydawało się, że te zbrodnie były tak okrutne, że wszyscy ich sprawcy powinni zostać skazani. Jakim szokiem było to, że za większość nikogo nie skazano” – dodała.
„Będzie też prezentowany krótki fragment, pokazujący jak mówił o tym sam Reinefarth, tłumacząc się, że o niczym nie wiedział, że potępiał egzekucje i że w Powstaniu walczyli wszyscy, także kobiety i dzieci, stąd zdarzało się, że żołnierze strzelali do nich” – informuje Patryk Szostak, rzecznik Instytutu Pileckiego w Berlinie w rozmowie z PAP.
Rzecznik podkreślił, że „nie jest to oczywiście jedyny przykład tego typu, raczej jest to bardzo wymowny szczyt góry lodowej”. Reinefarth „po karierze politycznej wrócił do zawodu adwokata bez żadnych dodatkowych pytań, na przykład kodeks etyczny zawodu adwokata nie odegrał tu żadnej roli. Umarł otoczony szacunkiem jako porządny obywatel, jako uznany reprezentant elity niemieckiej”. Patryk Szostak zauważył, że „to bardzo dużo mówi o tamtych czasach, jest to też ważny rozdział relacji polsko-niemieckich. Pod tym kątem realizujemy misję naszego Instytutu – jesteśmy jak najbardziej za pojednaniem polsko-niemieckim, ale zawsze w oparciu o badania historyczne, nawet jeśli są one niewygodne”.
„Trzeba podkreślić, że wystawa w znacznej mierze jest efektem wieloletnich badań dyrektorki berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego Hanny Radziejowskiej, powstała też dzięki inicjatywie dyrektorki centrali Instytutu Pileckiego w Warszawie prof. Magdaleny Gawin” – powiedział PAP Szostak.
„Pojawiło się wiele nowych dokumentów, w tym kolekcja ponad trzydziestu oryginalnych fotografii, które wykonał Hanns von Krannhals niemiecki historyk Powstania Warszawskiego, który w 1962 roku dokonał w miejscach masowych egzekucji na Woli wizję lokalną i tam zrobił te zdjęcia” – podkreślił rzecznik. „Widać też odręczne szkice przedstawiające przebieg wydarzeń w sierpniu 1944 roku, usytuowanie karabinów maszynowych itd.”.
„Liczymy, że uda się dotrzeć z tą wystawą do możliwie dużej części opinii publicznej w Niemczech” – powiedział Szostak. „Bardzo pomocny będzie też fakt, że mamy naprawdę bardzo rozbudowany i – muszę to podkreślić – świetnie działający dział edukacji, gdzie co tydzień odbywają się warsztaty, które mają coraz ciekawsze innowacyjne formy. Stworzyliśmy na przykład historyczną grę karcianą na temat drugiej wojny światowej, gdzie są najważniejsze daty i fakty dotyczące niemieckiej okupacji Polski, czyli tego obszaru historii, który jest w naszym odczuciu cały czas w stopniu niewystarczającym omawiany i obecny w powszechnej świadomości w Niemczech. Wystawie będzie towarzyszył cały program wydarzeń towarzyszących z wykładami m.in. dyrektorki Instytutu Hanny Radziejowskiej, czy Piotra Gursztyna, autora monografii na ten temat, ale też niemieckich historyków” – powiedział dla PAP Szostak.
Instytut Pileckiego w Berlinie przygotował wystawę we współpracy z Landesarchiv Schleswig-Holstein, polskim Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Wolskim Centrum Kultury i Kolonią Wawelberga.
Rzeź mieszkańców stołecznej Woli trwała od 5 do 7 sierpnia 1944 r. W masowych egzekucjach zginęło – według różnych szacunków – od 40 do 60 tys. mieszkańców dzielnicy. Ludność była rozstrzeliwana, a ciała zabitych palono. Eksterminacja na dużą skalę zakończyła się 7 sierpnia, jednak w mniejszym stopniu trwała aż do 12 sierpnia, kiedy dowodzący operacją tłumienia Powstania Warszawskiego gen. Erich von dem Bach-Zelewski wydał zakaz mordowania ludności cywilnej. Po wojnie żaden z wykonawców tej zbrodni nie poniósł odpowiedzialności.
Oprac. AW
Źródło: Instytut Pileckiego