Przy okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu w Parlamencie Europejskim jako winnych Holokaustu unijni politycy – m.in. pani Metsola i von der Leyen – wskazali „nazistów” bez wymieniania ich niemieckiej narodowości. Podobnego zabiegu dokonał ambasador USA w Polsce. Czemu ma służyć to jawne zakłamywanie historii i wybielanie Niemców z ich odpowiedzialności za zbrodnie dokonywane w czasie II wojny światowej?
Prof. Jan Żaryn: Jak wiadomo, niemiecka polityka historyczna od lat jest skutecznie przez to państwo nakierowana na zrzucenie odpowiedzialności z narodu niemieckiego na „nazistów” jako odpowiedzialnych za Holokaust, czyli tylko i wyłącznie członków NSDAP, jakby oni nie zarządzali III Rzeszą za zgodą narodu niemieckiego. I dodatkowo obciążaniem z kolei albo narodów, których przedstawiciele rzeczywiście kolaborowali z III Rzeszą, albo też narodów, które były ofiarami III Rzeszy, jak choćby Polaków. Takie żonglowanie narodową przynależnością jest oczywiście wybiórcze i celowo czynione w imię zrzucenia z siebie odpowiedzialności. Wydaje się, że jest to metoda skuteczna, jak widać, ponieważ co i raz to różne osoby mające urzędowy autorytet, bo nie twierdzę, że należny, ale urzędowy, są papugami tych nosicieli kłamstwa. My, Polacy, jesteśmy oczywiście za każdym razem przygotowani i musimy to czynić i prostować to zakłamywanie historii II wojny światowej.
Na ile takie zakłamywanie historii jest obliczone na pomoc Niemcom w uniknięciu wypłaty należnych Polsce reparacji?
Myślę, że to jest dużo szerszy problem. Nie tylko istnieje dla Niemiec dzisiaj niewygodny temat reparacyjny. Dla Niemiec już od co najmniej kilku dziesięcioleci istnieje planowa chęć zrzucenia odpowiedzialności za II wojnę światową. Niemcy argumentują, że żyją nowe pokolenia, które nie miały z tymi zbrodniami niczego wspólnego i w związku z tym nie można w nieskończoność zrzucać odpowiedzialności za II wojnę światową na naród niemiecki. I to jest ta polityka, która ma różne skutki, między innymi także kwestie reparacyjne. I tu zgody nie ma na takie relatywne widzenie rzeczywistości, ponieważ wiemy z historii, że istnieje nieprzedawnialność zbrodni wyjątkowych, takich jak zbrodnie ludobójstwa, jak daleko idące straty materialne, które opóźniały nas cywilizacyjnie o wiele dziesięcioleci z racji II wojny światowej. Fakt odkładania tego przez Niemców na następne pokolenia, jest wyborem Niemiec i Niemców, a nie rzeczywistym zrzucaniem odpowiedzialności za skutki II wojny światowej. To jest wybór Niemców, czy chcą płacić dziś, czy chcą płacić dopiero za pięćdziesiąt lat. Za każdym razem będziemy im przypominać, póki jesteśmy Polakami, że istnieje odpowiedzialność za czas II wojny światowej.
Już kiedyś w dziejach Niemcy próbowały kreować się na ofiary, a z Polaków uczynić sprawców i nawet beneficjentów II wojny światowej. Czy to nie jest próba powtórzenia tej jawnej manipulacji?
Niemcy mają oczywiście w swojej polityce historycznej tendencję do obejmowania swoją historią całej Europy. Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego w XXI wieku zdaniem bardzo wielu niemieckich intelektualistów istnieje i w ramach tej doktryny Niemcy być może zgodzą się na to, że są nosicielami zła okresu II wojny światowej, ale jednocześnie są także tymi, którzy cierpieli, którzy są „odpowiedzialni” za Europę, a więc ją „uzdrawiają”, są tymi, którzy z racji swojej historii biorą na swoje barki odpowiedzialność za modernizację kontynentu europejskiego dzisiaj. To jest polityka, niemiecka propaganda, która ma swoje umocowania w historii II wojny światowej. Szczególnie postać Stauffenberga była w pewnym momencie lansowana jako symbol europejskiego oporu przeciwko nazizmowi, co znowu do prawdy historycznej ma się nijak. Był to człowiek, który rzeczywiście próbował zabić Hitlera i niewątpliwie ułatwiłoby to Niemcom w 1944 roku negocjacje i zrzucenie z siebie odpowiedzialności, gdyby Hitler wówczas zginął, ale trudno nazwać to myśleniem w kategoriach paneuropejskiej odpowiedzialności za moralny porządek na Starym Kontynencie. Z naszego, polskiego punktu widzenia to była postać, która nas widziała w 1939 roku jako podludzi i w związku z tym dla nas nie jest żadnym bohaterem, tylko jest sprawcą, jak wielu innych Niemców, tego wszystkiego, co wiązało się z wymordowaniem ponad 6 milionów obywateli II RP.
Czy jest możliwe rzeczywiste wzięcie przez Niemcy odpowiedzialności za rozwój Europy, do czego aspirują, jeżeli Niemcy nie są w stanie wziąć odpowiedzialności za swoje czyny z czasów II wojny światowej? Czy to jest kolejna niemiecka utopia, której koszty poniosą wszystkie europejskie kraje i narody?
To jest wersja propagandowa oczywiście, bo nie jest to prawdą. Takie branie odpowiedzialności za całą Europę, by oczywiście podnieść stan materialnego dobrobytu dla samych Niemiec. To jest oczywiście miękka realizacja planu III Rzeszy. Tamta była brutalna, z pacyfikacjami, ludobójstwem i zakładaniem obozów koncentracyjnych, natomiast ta jest miękka, tworzona mechanizmami gospodarczymi i finansowymi przy jednoczesnej umiejętności cofania się, gdy opór państw narodowych jest za duży i ta kolonizacja gospodarcza w Europie jest oczywiście często nieskuteczna. Ale wydaje się, że takie są plany Niemiec. Jest to rzeczywiście zdolny, ekspansywny i imperialny naród, który ma w swoim kodzie kulturowym coś, co ja nazywam nierozerwalnym związkiem między ekspansją i odpowiedzialnością. Odpowiedzialność za Europę rodzi różne pozytywne cechy narodu niemieckiego, a ekspansja bardzo negatywne, aż do krwawych rozpraw z przeciwnikami ich miejsca w Europie.
Dlaczego tak trudno do światowej przestrzeni publicznej przebić się z prawdą, iż Polacy byli ofiarami niemieckiej agresji? A przynajmniej tak to wygląda, jeżeli weźmiemy pod uwagę wypowiedzi niektórych zagranicznych polityków.
Myślę, że w popularno-podręcznikowej świadomości jednak jesteśmy uznawani jako ci, którzy zostali napadnięci w 1939 roku przez Niemców i przez sowietów, tylko nie rodzi się z tego żadna logiczna konsekwencja w myśleniu historycznym. W ogóle Europa, i nie tylko Europa, za sprawą mediów społecznościowych, za sprawą różnych bodźców, które wpływają na umysłowość człowieka, jest pozbawiona logicznego myślenia. Ono wymaga pewnego stałego treningu, a taki stały trening, jeśli chodzi o historię, jest obecnie w Europie niemodny.
Rozmawiała Anna Wiejak