Przedstawianie polskich katolików jako nienawidzących gejów to nic innego jak budowanie niesprawiedliwego, a wręcz krzywdzącego stereotypu obliczonego na wywołanie negatywnych emocji. Ma ono swój bardzo konkretny cel.
„Matka niczego nie podejrzewa, a chłopiec nie podjął jeszcze próby zwierzenia się jej. Wie, że jego rodzice trzymają się razem (…), a matka podziwia ojca. Poza tym ojciec wyjaśnił mu, że matka, która pochodzi z Polski i jest wierzącą katoliczką, nienawidzi gejów i odrzuci go jako syna. Inni członkowie rodziny również podzieliliby tę postawę” – to fragment tekstu z niemieckiego cyfrowego kursu podstawowego mającego oficjalnie na celu ochronę uczniów przed wykorzystywaniem seksualnym, zatytułowanego „Was ist los mit Jaron?” (Co się dzieje z Jaronem?). W sprawie interweniował polski konsulat, ale ma ona drugie dno.
Nie jest żadną tajemnicą, że liberalno-lewicowym środowiskom w całej Unii Europejskiej bardzo przeszkadza, że Polskę ominęła neomarksistowska rewolucja 1968 roku, a jej druga, genderowa fala, chociaż robi postępy, nadal nie dała pożądanych rezultatów. Zawartość programów telewizyjnych, seriali czy wyzywające teledyski muzyczne wprawdzie oswoiły społeczeństwo z panującymi w Europie trendami, ale katolicyzm nadal nieźle się trzyma jeżeli spojrzymy na to w ogólnoeuropejskiej perspektywie, a to spędza sen z powiek nie tylko zideologizowanym Niemcom. Stąd sięganie po manipulację, bo nie oszukujmy się, niemiecki atak nie był jedynym, jaki obserwowaliśmy w ostatnim czasie i z pewnością nie będzie ostatnim.
Na postawie powyższego fragmentu zaczerpniętego z niemieckiego kursu dla dzieci widać dokładnie te same chwyty manipulacyjne, jakimi posługują się skrajne środowiska lewicowe w całej UE, a mianowicie kalkę, że każdy wierzący katolik nienawidzi gejów, a w szczególności ten pochodzący z Polski. Z zarzutami o brak tolerancji katolickich Polaków dla homoseksualistów mamy do czynienia w całej Europie i już na pierwszy rzut oka widać, że powielają je albo osoby nie mające pojęcia o istocie wiary katolickiej, nieznające polskich realiów, albo posiadające złą wolę. Jakkolwiek by nie było warto wskazać na kilka rzeczy, które być może zbyt słabo wybrzmiewają w opinii publicznej krajów szeroko rozumianego Zachodu.
Kłamstwo założycielskie neomarksistowskiego systemu totalitarnego: „Katolicy nienawidzą gejów”
Każdy, kto ma najmniejsze pojęcie o katolickiej wierze wie doskonale, że nie ma w niej miejsca na nienawiść. Na pewno nie jest nią nazwanie po imieniu i potępienie grzechu. Wręcz przeciwnie – jest to wyraz najgłębszej miłości wobec drugiej osoby, wyraz troski i niepokoju o jej kondycję duchową. Można więc z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że wszelkie przejawy krytyki pod adresem środowisk homoseksualnych są raczej rodzajem braterskiego upomnienia, a nie atakiem. Pytanie, dlaczego tak Niemcy, jak i inne kręgi lewicowo-liberalne nie chcą przyjąć tego do wiadomości? Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, zarzut „nietolerancji” jest bardzo wygodny w biczowaniu Polski, aby stała się bardziej uległą dla lewicowej agendy. Po drugie, kreowanie mitu polskiego katolika jako nienawistnika ma za zadanie zohydzenie naszego państwa w oczach pozostałych państw, abyśmy zostali osamotnieni wobec zakusów Niemiec. To bardzo przemyślana polityka mająca na celu zamach nie tylko na polskiego ducha, ale również stan posiadania, ponieważ Berlin via UE chce sięgnąć także po majątek Polaków.
Kłamstwo numer dwa: „polska matka katoliczka odrzuci syna”
Władzom w Berlinie przeszkadza również polskie umiłowanie wolności i suwerenności, ponieważ nadal postrzegają one nasz kraj jako swoją strefę wpływów i jak widać uczynią wszystko, aby pozostała część Europy miała o Polakach jak najgorsze zdanie, wtedy bowiem łatwiej będzie ich podporządkować niemieckiej imperialnej polityce. Temu celowi ma również służyć ukazywanie Polek jako matek gotowych odrzucić swoje dzieci ze względu na ich problemy z tożsamością. Otóż dobrze by było, gdyby Niemcy przyjęli do wiadomości, że polskie katolickie matki nie tylko że nie odrzucają w takiej sytuacji swoich dzieci, ale starają się udzielić im wszelkiej możliwej pomocy, również takiej, do której w zasadzie nie ma dostępu w przeżartych lewicową ideologią Niemczech. I to jest właśnie wyższość polskich matek nad niemieckimi, o czym Berlin chciałby, aby reszta Europy się nie dowiedziała.
Warto w tym momencie podkreślić, że w Niemczech serwowana jest dzieciom permisywna edukacja seksualna, która sprzyja wszelkiej maści poranieniom i zaburzeniom tożsamości. Polska przed deprawacją dzieci broni się jak może i to również nie podoba się zarówno w Berlinie, jak i w Brukseli. Jakie są efekty takiej „edukacji” wskazują badania opublikowane w 2019, a przeprowadzone w latach 2016-17 przez jedną z firm ubezpieczeniowych (DAK), z których wynika, że prawie co czwarte niemieckie dziecko boryka się z zaburzeniami psychicznymi. Przy tym depresja dotyka dwukrotnie większej liczby dziewcząt niż chłopców. W Niemczech się o tym głośno nie mówi, ale przecież to właśnie hiperseksualizacja – w szkole, w internecie, w grupach rówieśniczych – jest odpowiedzialna za ten stan rzeczy, czego dowiodły przeprowadzone przez Gail Dines badania nastolatków w Wielkiej Brytanii. Czy Wyspy Brytyjskie, czy Niemcy, czy Belgia – mechanizm jest ten sam: hiperseksualizacja powoduje tak poważne poranienia, że młody człowiek nie jest w stanie sobie z nimi poradzić, jego psychika zwyczajnie tego nie wytrzymuje. I aż chciałoby się zapytać, jak to świadczy o niemieckich rodzicach?
Niemcy budują krzywdzące stereotypy
Przedstawianie polskich katolików jako nienawidzących gejów to nic innego jak budowanie niesprawiedliwego, a wręcz krzywdzącego stereotypu obliczonego na wywołanie negatywnych emocji. Jest to nic innego jak tylko klasyczny przykład manipulacji i to na dodatek dokonywanej w mało finezyjny sposób, ponieważ przeczący zdrowemu rozsądkowi i obrażający rozum. Polacy wielokrotnie udowodnili, że miłość bliźniego jest bliska ich sercu: to w Polsce schronienie znaleźli prześladowani Żydzi, to w Polsce nie było palenia czarownic, gdy w całej Europie płonęły stosy i to Polska była obszarem wielokulturowości a zarazem pokojowej koegzystencji wielu wyznań, podczas gdy w Europie trwały krwawe walki na tle wyznaniowym. Również współcześnie, także względem homoseksualistów Polacy kierują się miłością bliźniego, ale oczekują, że ich wrażliwość zostanie przez nich uszanowana. Polacy protestują, kiedy afirmuje się grzech, ale zawsze będą miłować grzesznika jako człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga Najwyższego. To powinni zrozumieć zarówno Niemcy, jak i cała Europa.
Anna Wiejak