Przyznam, że artykuł Jarosława Kuisza i Karoliny Wigury w „The New York Times”, w którym postulują uzależnienie amerykańskich inwestycji w polską armię od „przestrzegania” w Polsce „standardów demokratycznych i rządów prawa” przyjęłam z niemałym zdziwieniem. Jeszcze większe moje zdziwienie wywołał fakt, że tekst ten opublikowała tak znacząca amerykańska gazeta. I to mimo tego, że środowiska lewicowo-liberalne zdążyły nas już przyzwyczaić do tego, że potrafią łączyć siły dla realizowania swoich celów.
Poraża przede wszystkim absurdalność postulatu stworzenia swego rodzaju mechanizmu warunkowości, a to z tego względu, że Stany Zjednoczone nie mają lepszego sojusznika w tej części świata niż Polska. Niegdyś rolę tę pełniły Niemcy, ale że nie stanęły na wysokości zadania, nie wspominając już o braku subordynacji wobec NATO w dozbrajaniu i rozwijaniu sił zbrojnych, co swego czasu wypominał im Donald Trump, USA postawiły na Polskę. Ponadto Polska jest suwerennym państwem, działającym zgodnie z normami przyjętego prawa i sytuacja, w której obce mocarstwo ingerowałoby w jej politykę wewnętrzną i szeroko rozumiane sprawy wewnętrzne jest w cywilizowanym świecie zwyczajnie nie do pomyślenia. A jednak taki pomysł zrodził się w umysłach tych dwóch autorów, a nawet doczekał się publikacji.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że metoda siłowego wymuszania na państwach konkretnych rozwiązań jest w środowiskach lewicowo-liberalnych mocno rozpowszechniona. Wystarczy przypomnieć „działalność charytatywną” niektórych organizacji w Afryce, gdzie warunkują wybudowanie szpitala tym, aby dokonywano tam aborcji. Dokładnie ten sam schemat mamy w działaniu Komisji Europejskiej i innych unijnych instytucji, które warunkują należne Polsce pieniądze od wprowadzenia lewicowych rozwiązań, chociażby w postaci Zielonego Ładu, i posuwają się nawet do bezczelnej, pozatraktatowej ingerencji w polskie sądownictwo, czym łamią dobrze rozumianą praworządność. To bezprawie stało się znakiem rozpoznawczym nowej lewicy, u której próżno szukać wyrzutów sumienia.
Ów artykuł ma jeszcze jeden aspekt, a mianowicie bezpieczeństwo narodowe. Polska musi w możliwie krótkim czasie mocno się uzbroić, ponieważ jest w sposób zupełnie realny zagrożona agresją ze strony Rosji. Za naszą wschodnią granicą trwa pełnoskalowa wojna, która może dotrzeć i na nasze terytorium. Amerykańskie inwestycje w sposób istotny poprawiają nasze bezpieczeństwo, jak również bezpieczeństwo całego regionu. Każde działanie obliczone na zmniejszenie wysiłków obronnych Polski oraz pomocy ze strony sojuszników jest nolens volens działaniem na rzecz putinowskiej Rosji.
Jak w sposób jasny można wywnioskować z tekstu „Poland Isn’t the Friend the West Thinks It Is” jego autorom nie podoba się polski rząd, któremu zarzucają kampanie demonizacji migrantów i mniejszości seksualnych, co delikatnie mówiąc jest dalekie od prawdy. Ale to również typowa zagrywka lewicowo-liberalnych środowisk, które w sposób zupełnie nieuprawniony i nieuzasadniony traktują obronę normalności jako przemoc wobec środowisk LGBT. W Polsce, to należy z całą mocą podkreślić, wszyscy obywatele traktowani są w sposób równy, a każde twierdzenie, że jest inaczej jest zwyczajnym kłamstwem.
Osobiście artykuł ten traktuję nie tylko jako próbę zniszczenia dobrego wizerunku Polski, ale również bezpośrednie uderzenie w bezpieczeństwo naszego kraju, na co nie może być zgody. Były szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch nazwał go „brzydkim donosem na Polskę”. Uważam, że to coś zdecydowanie więcej – to szukanie zagranicą sojuszników do partyjnych gier kosztem bezpieczeństwa państwa, co jest godne najgłębszego potępienia.
Anna Wiejak