Europejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu? W Rosji i Niemczech nadal żyje duch Rapallo

W tym roku po raz 15. obchodzimy ustanowiony przez Parlament Europejski na 23 sierpnia Europejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu. Ze smutkiem należy skonstatować, że ani Rosja, ani Niemcy nie zadośćuczyniły za całe wyrządzone podczas II wojny światowej i po niej zło, które było bez precedensu we wcześniejszych dziejach.

23 sierpnia 1939 r. pomiędzy III Rzeszą niemiecką a Związkiem Socjalistycznych Republik Sowieckich został zawarty pakt o nieagresji, zwany też Paktem Ribbentrop-Mołotow (od nazwisk ministrów spraw zagranicznych obu państw, Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa). Najważniejszym elementem tego paktu był tajny protokół, w którym oba totalitarne systemy dokonały podziału stref wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej. ZSRS miały przypaść Finlandia, Łotwa oraz Estonia, zaś III Rzeszy Litwa. W kwestii rozbioru ziem polskich granicę ustalono na linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Dodatkowo strona sowiecka zgłosiła swoje zainteresowanie należącą do Rumunii Besarabią.

Realizacja tych ustaleń rozpoczęła się 1 września 1939 roku wraz z napaścią Niemiec na Polskę. 17 września na terytorium naszego kraju, od wschodu, wkroczyły wojska sowieckiej Rosji. 28 września 1939 r. III Rzesza i ZSRS zawarły traktat o przyjaźni i granicach, zwany również II Paktem Ribbentrop-Mołotow. Dokonano w nim wówczas korekty sierpniowych ustaleń: m. in. Litwa weszła do strefy wpływów sowieckich, a granicę niemiecko-radziecką na ziemiach polskich przesunięto z Wisły na rzekę Bug. Republiki bałtyckie zostały brutalnie i bezprawnie anektowane przez ZSRS w 1940 r., a Rumunii – za przyzwoleniem III Rzeszy – Sowieci odebrali Besarabię. Jedynie Finlandii udało się uniknąć podobnego losu, dzięki sukcesom w stoczonej na przełomie 1939/1940 r. tzw. „wojnie zimowej” z Sowietami, okupionych jednak stratami terytorialnymi.

Współpraca III Rzeszy i ZSRS przyniosła Polsce śmierć ponad 6 mln obywateli, brutalnie katowanych i mordowanych zarówno przez jednego, jak i drugiego okupanta, oraz straty materialne, które obecnie można liczyć w wielu bilionach złotych. Oznaczała również kilkudziesięcioletnią sowiecką okupację, która przeszła do historii jako Polska Rzeczpospolita Ludowa, podczas której na masową skalę dokonywano mordów politycznych i rabunku polskich dóbr. Obydwaj agresorzy zrabowali również dobra polskiej kultury i sztuki, których do tej pory nie oddali i – jak wynika z oficjalnych stanowisk obydwu państw – oddać nie zamierzają.

Warto w tym momencie przypomnieć, że pakt Ribbentrop-Mołotow był pokłosiem układu zawartego między Niemcami a sowiecką Rosją w Rapallo 16 kwietnia 1922 roku. Zapoczątkowana wówczas współpraca nadała kierunek polityce zagranicznej obydwu państw, który na chwilę tylko przerwały wydarzenia końca II wojny światowej, gdy Rosja stanęła po stronie aliantów. Duch Rapallo wrócił po 1945 roku w postaci współpracy gospodarczej między obydwoma krajami, głównie w postaci przesyłu gazu z Rosji do Niemiec i był kontynuowany po upadku Muru Berlińskiego i ZSRS. Budowa Nord Stream 1, następnie zaś Nord Stream 2 i bierność władz w Berlinie wobec agresji Rosji na Ukrainę przywołała najgorsze demony przeszłości. Zresztą część polskich polityków otwarcie mówiła, iż NS2 to współczesny pakt Ribbentrop-Mołotow.

W tym kontekście szczególnie niepokojący jest fakt, że ani Niemcy, ani Rosja nie chcą zadośćuczynić za wyrządzone Polakom i Polsce krzywdy. W przypadku Rosji mamy do czynienia z agresywną retoryką, co zresztą nie dziwi biorąc pod uwagę stosunek kagiebowskiej kliki nią rządzącej do naszego kraju. Jednakże pusta retoryka Niemiec przy braku głębszej refleksji i inklinacjach do współpracy z putinowską Rosją jest o tyle szokująca, że kraj ten jest członkiem zarówno NATO, jak i Unii Europejskiej. Wydawałoby się zatem, że powinien być krajem cywilizowanym, kierującym się wartościami i regułami zaczerpniętymi wprost z chrześcijańskiej spuścizny naszego kontynentu. Tymczasem tak się nie dzieje.

Głównym problemem Niemiec – a zarazem całej UE – jest to, że nigdy nie odpokutowały one za swoje zbrodnie. Nie było procesu, który nazwać można by było terapią uwolnienia od nazizmu – psychologicznego procesu całego narodu niemieckiego, który polegałby na pokornym przyznaniu się do popełnionego zła, a następnie wynagrodzenia ofiarom tego zła i ich rodzinom za wyrządzone krzywdy. Współczesna agresja państwa niemieckiego wynika właśnie z braku przeprowadzenia takiej terapii. Jest to bardzo zły prognostyk zarówno dla Polski, jak i innych państw Unii Europejskiej, który wreszcie powinien zostać w przestrzeni publicznej nazwany po imieniu. Wypłacenie Polsce reparacji jest niezbędne, aby Niemcy faktycznie rozliczyli się z przeszłością i odcięli od dokonanych w XX stuleciu potworności. W przeciwnym wypadku nadal będą skażeni mentalnością hitleryzmu tym bardziej, że przecież po wojnie demokratyczne niemieckie elity w dużej części wywodziły się z NSDAP.

23 sierpnia, Dzień Ofiar Totalitaryzmów, to dobry moment, aby społeczność międzynarodowa wezwała do opamiętania zarówno Rosję, jak i Niemcy. Robert Schuman na długo przed zjednoczeniem Niemiec napisał: „Prawdziwy problem niemiecki jest następujący: czy Niemcy zgodzą się być pokojowym partnerem, czy pozostaną mniej lub bardziej utajonym zagrożeniem? Czy w przyszłości nie usłyszymy, że jedynie Niemcy są w stanie utrzymać porządek na naszym udręczonym kontynencie?”. Warunkiem sine qua non, by Niemcy byli pokojowym partnerem jest uczciwe rozliczenie się przez nich z przeszłością. W przeciwnym bowiem razie nad Unią Europejską nadal będzie się unosił duch Rapallo.

Anna Wiejak

Skip to content