Mec. Misiek: Prof. Domański oszacował straty wojenne Polski na ponad 15 bln dolarów

„Prof. Ryszard Domański powyższą metodą oszacował nasze straty wojenne na ponad 15 bln dolarów, a część niemiecką określił na 10 bln dolarów. To wyliczenia na rok 2018” – powiedział mec. Wiesław Misiek podczas ostatniego dnia Kongresu dla Niepodległej, który odbywał się 1-4 października m.in. w Lublinie i Warszawie.

Przypominając ogrom zbrodni dokonanych przez Niemców na Polakach: publiczne egzekucje, łapanki, więzienie w obozach koncentracyjnych oraz poddawanie eksperymentom niemającym nic wspólnego z nauką mec. Wiesław Misiek zwrócił uwagę na to, iż zbrodni na polskiej ludności dopuszczali się ludzie zaliczający się do niemieckiej elity. „Mordercami byli ludzie z doktoratami. Mengele nie był jedyny. To były dziesiątki profesorów z najlepszych uniwersytetów, zwłaszcza medycyny, ale nie tylko. To były elity” – przypomniał. „Taki doktor medycyny Mengele potrafił jednego wieczoru zabić czternaścioro dzieci, a w sumie zamordował ponad 3000 bliźniąt, bo w tym się specjalizował i na nich eksperymentował” – podkreślał. „Trzy tysiące niemowląt! Doktor nauk medycznych! To był prawdziwy Niemiec, a nie nazista” – dodał. „Nikt na zachodzie tego nie wie. Tam okupacja miała całkiem inny przebieg, a Niemcy zachowywali pozory stosowania międzynarodowego prawa wojny. Działały tam rządy narodowe, bardziej lub mniej kolaborujące z III Rzeszą. Tam nie było, jak u nas, państwa podziemnego i partyzanckiej, wielosettysięcznej armii. Tam nikt nie zginął za pomoc w ukrywaniu Żydów. Himmler serdecznie dziękował francuskim władzom za wyekspediowanie do Auschwitz 84 000 francuskich Żydów, którym wcześniej skonfiskowali majątek” – przypomniał prawnik. „Różnicę w przebiegu okupacji celnie opisuje opinia Jean Paul Sartre’a, francuskiego pisarza i filozofa, laureata Nagrody Nobla z 1964 roku, który sformułował ją w taki sposób: 'Nigdy nie czuliśmy się bardziej wolni, jak pod okupacją niemiecką’. We Francji nie było nawet cenzury. Wydawcy gazet, książek podpisali umowę z Wermachtem, że będą sami się cenzurować. W tejże Francji kobiety współżyjące z Niemcami ogolono, ale dopiero po wojnie, nie tak jak w Polsce, kiedy wyroki wydawane przez podziemne sądy były wykonywane jak najszybciej” – zauważył.

Prawnik zwrócił uwagę, że kiedy państwo polskie zaczęło wspominać o reparacjach, władze w Berlinie twierdziły, że to niemożliwe, ponieważ nie nawiązano stosunków dyplomatycznych. Kiedy te ostatnie zostały nawiązane, przekonywały, że to już za późno, następnie zaś – że rzekomo się tych reparacji zrzekliśmy. „Elity niemieckie uznawały i nadal uznają Polskę za państwo drugiej kategorii” – podsumował.

Zdaniem mec. Miśka najlepszą metodą wyliczania strat wojennych jest metoda dochodowa, która szacuje straty stawiając hipotetycznie, że nie było wojny, a nasz kraj rozwijałby się według średnich danych sprzed wojny. „Prof. Ryszard Domański powyższą metodą oszacował nasze straty wojenne na ponad 15 bln dolarów, a część niemiecką określił na 10 bln dolarów. To wyliczenia na rok 2018. Raport, który ujawniono 1 września ubiegłego roku przyjmuje, że Niemcy są nam 1,3 bln euro czyli 6,2 bln zł. Autorzy zastrzegają, że wyliczone kwoty oparte są o – jak to piszą – 'konserwatywne założenia’. Jak przyznał niestety minister Mularczyk w wywiadzie dla Die Welt, nasze roszczenie mogłoby być pięciokrotnie, a nawet dziesięciokrotnie wyższe. Oczywiście Niemcy odrzucają i te zaniżone roszczenia” – mówił.

Zwrócił przy tym uwagę, że niemieccy generałowie okresu nazizmu nie tylko nie zostali rozliczeni przez państwo niemieckie z dokonanych zbrodni, ale do końca pobierali wysokie świadczenia. „Na przykład gen. Reinefarthowi, 'katowi Woli’, do końca wypłacano generalską emeryturę” – przypomniał. „Niemcom wypłacano osiem razy więcej odszkodowań niż Polakom” – zauważył.

„W umowie poczdamskiej ustalono, że Polska będzie odbierać reparacje za pośrednictwem Związku Radzieckiego i z jego puli. Stosowną umowę podpisał rząd komunistyczny w 1945 roku. Jeden z historyków-ekonomistów wyliczył, że do tych reparacji dopłaciliśmy 600 mln ówczesnych dolarów. Z ciekawostek można podać, że w 1949 roku otrzymaliśmy 6 mln książek Marksa, Engelsa i Lenina wydanych po polsku w Niemczech Wschodnich, a sowieci policzyli to sobie jako 10 proc. wszystkich dostaw reparacyjnych za ten rok. Corocznie do 1954 roku dostarczaliśmy ZSRR 10 mln ton węgla w cenie 1 dolara za tonę, czyli cenę wielokrotnie niższą od kosztów wydobycia. Według danych sowieckich do 2 sierpnia 1945 roku wywieźli 1, 821 mln ton urządzeń fabrycznych, różnych maszyn itd. i 2000 km linii kolejowych, mimo że wcześniej się zarzekli, że nie będą pobierać urządzeń z terenu Polski. O odszkodowaniach w sensie cywilistycznym w zasadzie w Polsce się w ogóle nie mówi” – wyliczał. „W Niemczech nadal obowiązują przepisy opracowane przez zbrodniarzy wojennych” – zauważył.

„W demokratycznych jakoby Niemczech nadal obowiązują przepisy nota bene opracowane w latach 50. i 60. przez byłych esesmanów, a nawet zbrodniarzy wojennych, pełniących wtedy kierownicze funkcje w aparacie sprawiedliwości RFN, które nie dopuszczają wypłat odszkodowawczych dla Polaków i obywateli państw Europy Wschodniej” – mówił mec. Wiesław Misiek.

Odnosząc się do pojawiającego się w przestrzeni publicznej argumentu, że Niemcy nie udźwigną kwoty reparacji, jaka znalazła się w raporcie ministra Arkadiusza Mularczyka, i że to zrujnuje niemiecki budżet, prawnik zauważył, że „te 6 bln to jest zaledwie 1/3 – to dane sprzed dwóch lat – oszczędności obywateli niemieckich zgromadzonych na prywatnych kontach”. „To nie zrujnuje gospodarki niemieckiej, a długi trzeba spłacać” – konkludował.

„Musimy ujawnić opinii światowej tę tragedię, którą żeśmy przeżyli i za co żądamy tego zadośćuczynienia, bo oni nie wiedzą. Oni myślą, że tak jak było we Francji, albo w serialu „Allo!Allo!”, że Gestapo to była jakaś taka śmieszna organizacja” – podkreślał.

Anna Wiejak

Skip to content