Instytut Myśli Schumana dołączył do ponad 300 tysięcy Polaków, którzy 11 stycznia zgromadzili się przed Sejmem RP, aby zaprotestować przeciwko łamaniu prawa przez polityków. Naszą intencją było przede wszystkim pokazanie, że jako naród pragniemy wolności, niepodległości i nie zgodzimy się na budowę superpaństwa, co w ciszy gabinetów i poza blaskiem reporterskich fleszy dokonuje się w relacjach między Polską a Unią Europejską.
„Nie chodzi o to, aby łączyć kraje w celu stworzenia Superpaństwa. Nasze europejskie państwa stanowią historyczną rzeczywistość. Z psychologicznego punktu widzenia pozbycie się ich byłoby niemożliwe. Różnorodność jest dobrą rzeczą i nie zamierzamy obniżać ich poziomu czy ich zrównywać” – pisał Robert Schuman w słynnej książce „Dla Europy”. Widział on Europę jako wspólnotę niepodległych państw połączonych wspólnymi wartościami i interesami, dla których granice nie będą stanowiły przeszkody. Ojciec założyciel europejskiej wspólnoty doskonale zdawał sobie sprawę, że owa niepodległość wraz z prawem do samostanowienia są niezbędne, aby obywatele mogli czuć stabilizację i bezpieczeństwo. Te ostatnie zaś są warunkiem sine qua non rozwoju gospodarczego i społecznego.
Uczestnicząc w czwartkowym „Proteście Wolnych Polaków” chcieliśmy nie tylko wyrazić przywiązanie do takich wartości jak patriotyzm, wolność słowa i sumienia oraz niepodległość, ale również zadbać o kondycję europejskiej wspólnoty, która jest silna – co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości – mocą tworzących ją państw.
Polska jest osłabiana nie tylko ze względu na trwający ideologiczny atak, ale również brak poszanowania prawa i urzędów państwowych, co dzieje się przy cichej aprobacie unijnych urzędników. Sytuacja jest o tyle poważna, że już raz w dziejach anarchizacja i zaprzaństwo doprowadziły do upadku państwa polskiego, z którego nie było w stanie podnieść się przez 123 lata. Czy naprawdę historia niczego nas nie nauczyła?
Anna Wiejak