Wypowiedź Agnieszki Holland z 4 listopada: „ja mam wrażenie, że katolicy w Polsce nie są chrześcijanami. W każdym razie znaczna większość, a w każdym razie znaczna większość hierarchii”, zapewne zszokowała niejednego Polaka. Niejeden też zastanawiał się, jak długo ta osoba będzie bezkarnie poniżać i szkalować polski naród. Inna rzecz, że słowa te dowodzą ignorancji Holland jeśli chodzi o zasady, jakimi powinni kierować się katolicy.
Czego pani Holland najwyraźniej nie wie, to że katolika obowiązuje ordo caritatis, czyli porządek miłosierdzia. Jeżeli zatem polskie granice szturmują agresywni migranci, którzy atakują polską Straż Graniczną i Wojsko Polskie, grożąc gwałtem funkcjonariuszkom, to obowiązkiem katolickich Polaków jest odparcie tego ataku, aby chronić granice państwa, a co za tym idzie własne rodziny. Działania polskiej Straży Granicznej są transparentne – na nagraniach operacyjnych widać zarówno migrantów, którym Straż Graniczna udzieliła pomocy, ponieważ tego potrzebowali, jak i tych, którzy atakowali polskich pograniczników. Pytanie, czy dotarcie do prawdy w ogóle panią Holland interesuje?
Również atak Agnieszki Holland związany z uwagą niektórych polskich polityków, że „migranci przenoszą drobnoustroje i zarazki, które są niegroźne dla nich, arabów, ale zabójcze dla nas, białych Polaków” jest zupełnie niezrozumiały, bo każdy, kto kiedykolwiek wyjeżdżał do krajów arabskich wie, iż jest to prawda i ma świadomość, jak się przed tymi drobnoustrojami zabezpieczać. Skoro pani Holland tego nie wie, to warto ją uświadomić dla jej własnego dobra, że gdyby chciała udać się z kolejnym wykładem do Afryki, powinna pamiętać o szczepieniach, w tym tych najbardziej podstawowych przeciwko odrze, śwince i różyce, polio, wirusowym zapaleniu wątroby typu A i B oraz błonicy, krztuścu, tężcu. Jadąc na Daleki Wschód – przeciwko durowi brzusznemu. Różnice w odporności na dane drobnoustroje w różnych częściach świata stanowią wiedzę powszechną i aż się zastanawiam, co pani Holland robiła w szkole na lekcjach biologii? Podobne przemyślenia mieli zapewne również ci, którzy słyszeli jej wywody.
Odnosząc się do sytuacji, w jakiej znaleźli się uchodźcy na granicy polsko-białoruskiej, Agnieszka Holland oświadczyła, że „polskie władze postanowiły zorganizować tam laboratorium przemocy i kłamstwa, zamknęli ten region tak, że nikt nie mógł tam wejść, ani organizacje humanitarne, ani lekarze, ani dziennikarze, ani media”. Zdaniem reżyser, chcący nieść pomoc migrantom stawali wobec dylematu podobnego do osób ratujących Żydów, uciekających z obozu zagłady w pobliskim Sobiborze w czasie II wojny światowej. „Władze mówiły, że pomoc jest nielegalna i, że jeżeli pomagasz komuś takiemu, to właściwie jesteś przestępcą i przemytnikiem i właściwie możesz się dostać do więzienia” – przekonywała. I znów wychodzi jeśli nie zła wola to ignorancja pani reżyser. Uprzejmie zatem przypominam, że za pomoc mordowanym przez Niemców Żydom w czasie II wojny światowej groziła Polakom kara śmierci, a mimo to miliony Polaków w tym władze polskiego państwa podziemnego, w ten czy inny sposób im pomagały. Nie pomagały Niemcom, którzy najechali polskie ziemie, tylko mordowanym Żydom, a przekładając to na sytuację z migrantami: Wojsko Polskie pomaga polskiej ludności na granicy z Białorusią, która czuje się zagrożona ze strony agresywnych migrantów.
Jeździłam nad granicę i rozmawiałam z mieszkającymi tam ludźmi. Czują się bezpiecznie, ponieważ służby mundurowe stale czuwają. Nie wiem zatem, z kim tak naprawdę rozmawiała nad granicą pani Holland, bo może w ogóle nie z Polakami? O ile w ogóle rozmawiała z kimkolwiek, bo tego tak naprawdę nie wiemy – do tej pory nie podano do wiadomości publicznej żadnego dowodu, który potwierdzałby nagranie z takiej rozmowy.
Odnoszę wrażenie, że pani Holland ma poważny problem z polskością i wszystkim, co polskie, inaczej bowiem nie miałaby pretensji do polskich służb za to, że stoją na straży bezpieczeństwa własnego kraju. Takie zachowanie to kolejny dowód na to, że Agnieszka Holland nie identyfikuje się z naszym krajem, a skoro tak, to naprawdę nie musi w nim mieszkać – świat jest duży, a szczególnie polecam jej do zamieszkania muzułmańskie strefy rządzące się prawem szariatu, albo przynajmniej niech tam następnym razem wygłasza prelekcje – jestem pewna, że ci wrażliwi ludzie z pewnością docenią jej kunszt reżyserski i erudycję, o uczciwości nie wspominając.
Sugerowałabym, aby następnym razem pani Holland dała wykład w którejś ze stref no-go we Francji, czy Szwecji. Chętnie obejrzałabym na żywo taką „konferencję”. Idę jednak o zakład, że pani Holland nie boi się szkalować polskich żołnierzy, bo wie, że nic jej za to nie grozi, ale nie będzie miała odwagi „odwiedzić” swoich ukochanych migrantów „ubogacających” Europę zapachem palonych aut i krzykiem gwałconych kobiet, o mordowanych w zamachach niewinnych ludziach nie wspominając. Ciekawe, czy reżyser podejmie takie wyzwanie…
Anna Wiejak